kooba pisze:O spotkaniu ze ścianą to był żart. (...) Tylko co z kierowcą i pasażerami auta, z którym miałbyś dzwona i twoje rowery wjadą mu prosto w szybę. Oczywiście Ci tego nie życzę tylko co wtedy.
Mogę pokazać Wam co się wtedy dzieje na przykładzie boxu dachowego
Pewna majowa noc 2012 roku, prosta mazurska droga a na niej VW Passat B5FL (nasz) i Ford Escort spotkały się czołowo. Sumaryczna prędkość zderzenia oszacowana została na około 80-100 km/h.
Miejscowa prasa po wypadku pisze:6 osób ucierpiało w czołowym zderzeniu dwóch samochodów w miejscowości Pełkowo na drodze z Mrągowa do Giżycka. Przyczyną wypadku było najechanie przez jeden z pojazdów na watahę dzików.
Służby ratunkowe zostały zaalarmowane o zdarzeniu o godzinie 22.15. Z uwagi na to, iż w samochodach znajdowało się łącznie 6 osób na miejsce wysłano znaczne siły. W akcji ratunkowej brało udział 5 karetek pogotowia i 3 zastępy straży pożarnej.
Do wypadku doszło na prostym odcinku drogi przed miejscowością Pełkowo. Jadący od strony Giżycka Ford Escort, w którym jechało dwóch mężczyzn, wpadł na watahę dzików, w wyniku czego kierowca stracił panowanie nad kierownicą, zjechał na lewy pas i czołowo zderzył się z VW Passatem, w którym jechały 4 osoby. Siła uderzenia była bardzo duża - Forda obróciło o 180 stopni i znalazł się w rowie.
Dwóch mężczyzn, jadących Fordem zostało zakleszczonych w mocno rozbitym pojeździe. Strażacy przez kilkanaście minut uwalniali ich przy użyciu sprzętu hydraulicznego. Dodatkowym utrudnieniem był fakt, że samochód stał niestabilnie na skarpie, wobec czego musiał być asekurowany na linie przyczepionej do wozu pożarniczego.
Poszkodowani w wypadku zostali zabrani do szpitali w Mrągowie, Gizycku i Kętrzynie. Mają dość poważne obrażenia, m.in. połamane kończyny. Droga jest nieprzejezdna i taka sytuacja potrwa przez kilka godzin - policyjni technicy muszą dokładnie zabezpieczyć wszelkie ślady, aby ustalić okoliczności wypadku.
A teraz fotki. Box dachowy marki InterPack wyrwało podczas uderzenia i przyrżnął w Escorta. Nie puściły mocowania zrobione z giętego drutu lecz rozerwało wokoło tworzywo, korpus boxu... Bagażnik bazowy był oryginalny VW.
Jakikolwiek by nie był bagażnik, uchwyt rowerowy czy inne ustrojstwo, podczas takiego "dzwonu" nie wytrzyma. Thule, ciule i każdej innej firmy. Takie moje zdanie.
Inna sprawa, że debili nie brakuje i ludzie zwyczajnie olewają porządne mocowanie rowerów na dachu. Daleko szukać, podczas podróży na majówkę na S8 na wysokości Zduńskiej Woli wyprzedził nas Opel Insignia z trzema rowerami na dachu. Środkowy zwrócił moją uwagę bo dygotał na boki. Po jakichś 10 minutach patrzę a tu to samo auto stoi na awaryjnych a kierowca zbiera z asfaltu resztki roweru... Szkoda, że nie jechałem BMW bo tam mam wideorejestrator, nagrałbym akcję.
Mając pewne doświadczenie w wożeniu rowerów na dachu, zawsze wiążę je ze sobą porządnie spięte za pomocą ekspanderów z hakami na końcach. To zapobiega dygotaniu bicykli nawet przy szybkościach rzędu 130-140 km/h. Stoją sztywno jak przyspawane. Dodatkowo spinam je ramą z belką bazową bagażnika za pomocą stalowej linki, zabezpieczenia antykradzieżowego. Przy kolizji z normalną prędkością jest szansa, że to zatrzyma rowery i nie pożeglują na wprost. Przy większych prędkościach nic nie pomoże.