Nowa/stara n 126 n
: czwartek, 19 wrz 2019, 17:05
Widząc mnogość wyremontowanych niewiadówek, postanowiłem pokazać naszą n 126 n (1989). Mam parę fotografii "przed", ale nie ma co ich załączać - szkoda miejsca; wyobraźcie sobie zdrową ramę, pudło z brakującym lewym-tylnym narożnikiem i kawałem podłogi, laminat z pustkami pod żelkotem i kilkunastoma pajączkami. Wnętrze niby kompletne, ale z wiszącymi tkaninami ścienno - sufitowymi, spod których wykruszyła się pianka, ponurą pseudodrewnianą zabudową oraz brązowym zlewem i kuchenką oraz tego samego koloru wywietrznikami, rączkami manewrowymi i ramą okna dachowego.
W wyniku remontu miała powstać przyczepa maksymalnie wygodna dla dwojga i w pełni autonomiczna oraz o weselszej atmosferze.
Ponieważ nie zależało mi na zachowaniu autentyczności, w pierwszej kolejności wyprułem wszystko do gołego laminatu. Następnie wylaminowałem nowy, rozbity narożnik przyczepy, przeniosłem okno kuchenne z boku na tył, zaślepiłem otwór po nim i wyciąłem nowy, dla okna łazienkowego. Podobnie trzeba było zrobić z tyłem przyczepy, tj. zaślepić otwór po wielkim oryginalnym oknie i wyciąć nowy-mniejszy dla byłego okna kuchennego.
Całość ocieplona 2 cm styropianem (podłoga oraz ściany boczne) lub 10 mm pianką polietylenową (dach i ściany tylna i przednia) na ocieplenie przyszła folia metalizowana aluminium a następnie sklejka 4 mm na powierzchnie płaskie, a na łuki 3.2 mm biały HDF.
Po takim ociepleniu udało się uzyskać rozkładane spanie o wymiarach 190 X 160 cm
Uzyskanie niezależności energetycznej polegało na instalacji panelu pv 100W, ładującego akumulator 100 Ah poprzez regulator MPPT, gotowanie posiłków powierzyłem kuchence Origo 3000 na spirytus (nie poważam gazu) zaś woda do zlewu pochodzi z 10 litrowego baniaczka pod nim, a do prysznica - z ok. 30 litrowego zbiornika na dachu. Szara woda odprowadzana jest do rury fi 160 umieszczonej za osią.
Rejs dziewiczy odbyliśmy na początku września, wybierając się z Iławy do Czech oraz na Węgry i na Słowację.
Przebyty dystans to 2200 km, holownik zaś to Nissan Tiida 1.6
Na wszelki wypadek zabrałem ze sobą komplet narzędzi, na szczęście nie musiałem ich użyć. Rejs przebiegł bez problemów, założenia teoretyczne sprawdziły się w praktyce, wyszło parę drobnych mankamentów typu brak haczyków do zawieszenia ręczników czy płaskie półki z których zsuwała się zawartość. Trzeba to będzie do przyszłego sezonu rozwiązać. Do zrobienia jest również stół no i jeszcze pewnie coś wyjdzie.
Była to robota jaką lubię. Szczerze mówiąc mógłbym rozpocząć jakiś nowy projekt. Może coś się zimą wymyśli.
Pozdrawiam wszystkich - Przemek
W wyniku remontu miała powstać przyczepa maksymalnie wygodna dla dwojga i w pełni autonomiczna oraz o weselszej atmosferze.
Ponieważ nie zależało mi na zachowaniu autentyczności, w pierwszej kolejności wyprułem wszystko do gołego laminatu. Następnie wylaminowałem nowy, rozbity narożnik przyczepy, przeniosłem okno kuchenne z boku na tył, zaślepiłem otwór po nim i wyciąłem nowy, dla okna łazienkowego. Podobnie trzeba było zrobić z tyłem przyczepy, tj. zaślepić otwór po wielkim oryginalnym oknie i wyciąć nowy-mniejszy dla byłego okna kuchennego.
Całość ocieplona 2 cm styropianem (podłoga oraz ściany boczne) lub 10 mm pianką polietylenową (dach i ściany tylna i przednia) na ocieplenie przyszła folia metalizowana aluminium a następnie sklejka 4 mm na powierzchnie płaskie, a na łuki 3.2 mm biały HDF.
Po takim ociepleniu udało się uzyskać rozkładane spanie o wymiarach 190 X 160 cm
Uzyskanie niezależności energetycznej polegało na instalacji panelu pv 100W, ładującego akumulator 100 Ah poprzez regulator MPPT, gotowanie posiłków powierzyłem kuchence Origo 3000 na spirytus (nie poważam gazu) zaś woda do zlewu pochodzi z 10 litrowego baniaczka pod nim, a do prysznica - z ok. 30 litrowego zbiornika na dachu. Szara woda odprowadzana jest do rury fi 160 umieszczonej za osią.
Rejs dziewiczy odbyliśmy na początku września, wybierając się z Iławy do Czech oraz na Węgry i na Słowację.
Przebyty dystans to 2200 km, holownik zaś to Nissan Tiida 1.6
Na wszelki wypadek zabrałem ze sobą komplet narzędzi, na szczęście nie musiałem ich użyć. Rejs przebiegł bez problemów, założenia teoretyczne sprawdziły się w praktyce, wyszło parę drobnych mankamentów typu brak haczyków do zawieszenia ręczników czy płaskie półki z których zsuwała się zawartość. Trzeba to będzie do przyszłego sezonu rozwiązać. Do zrobienia jest również stół no i jeszcze pewnie coś wyjdzie.
Była to robota jaką lubię. Szczerze mówiąc mógłbym rozpocząć jakiś nowy projekt. Może coś się zimą wymyśli.
Pozdrawiam wszystkich - Przemek