Teraz wszystko zamyka się i otwiera jak należy. Całość jest sztywna i nie poddaje się pod naporem teleskopów, nawet w pozycji zamkniętej.
Pokrywa stoi stabilnie choć wymienię teleskopy na mocniejsze, 100N. Obecne 80-ki trzymają co prawda ale trzeba niemal do końca podnieść ją ręcznie a więc nie mają prawie żadnego zapasu "mocy"
Pokrywa po tuningu jest dość ciężka i obawiam się, że na słabszych w chłodniejsze dni może być lipa i potrzebny badyl
Wczorajsza robota to ostatnia już zabawa z żelastwem czyli stelaż pod butle. Jak wspomniałem wcześniej, ma on zapewnić delikatne pochylenie butli aby w górnej części nie znajdowała się niebezpiecznie blisko ściany przyczepy no i nie kolidowała z wklejoną w kufer siatką. Do budowy posłużył płaskownik taki jak do górnego pałąka, kątownik (też 30mm) oraz pręt gładki fi 8mm. Wyszło coś takiego, tak jakby ruszt. Pręty są po to aby butle można było porządnie zamocować przy pomocy pasów. Dzięki takiej konstrukcji butlę można postawić i przymocować w dowolnym miejscu kufra.
- Te dolne otwory celowo są krzywo ;) Tak wypadają otwory na dyszlu.
Fotki gdy już jest machnięty podkładem, nie cyknąłem przy robocie. Nie jestem zadowolony ze swoich spawów, coś mi dziurawe wyszły ale to moje trzecie czy czwarte spawanie w życiu i zresztą w kufrze nikt tego nie będzie oglądał. Za to na pałąku są niezłe
Na koniec wszystko przeleciałem emalią ftalową na popielaty kolor. W podobnym tonie będzie całe pudło, odstąpiłem od klasycznego białego i idę w lekki szary. Jachtowa Oliva już do mnie idzie
W tej chwili zostało tylko przygotować i pomalować laminat kufra no i wszystko poskładać do kupy. Muszę się spieszyć bo za osiem dni ruszamy na dwutygodniowy urlop a jak tu jechać bez kuferka. Mam już serdecznie dość tej roboty, to ciągłe pasowanie, próbne skręcanie i rozkręcanie, dobrze, że już idzie ku końcowi...