Postautor: TomekMal » poniedziałek, 30 paź 2017, 13:32
Moim skromnym zdaniem żadne piecyki katalityczne absolutnie nie nadają się do ogrzewania przyczepy ze względu na wytwarzanie dużych ilości pary wodnej. Na jednym z wyjazdów używałem takiego właśnie grzejnika i miałem mokrą wykładzinę na ścianach, a zamoczone podczas wędrówki skarpety wcale nie miały zamiaru wyschnąć, mimo że w przyczepie było gorąco. Co prawda nie był to taki wypasiony sprzęt, o jakim pisze kolega, ale chemii nie oszukamy żadnym cudem techniki i woda zawsze będzie produktem spalania węglowodorów. Do ogrzewania przedsionka taki piecyk jak najbardziej się nada, tam para będzie miała jak uciec.
Drugi temat, to pomysł kol. Romlasa na własne wykonanie klona Trumy. Uważam, że konstrukcja taka owszem, grzać będzie, ale sprawność będzie miała znikomą i większa część energii uzyskanej ze spalenia gazu uleci przez wydech. Oryginalna Truma posiada długi, pozakręcany kanał spalin,użebrowany nie tylko na zewnątrz, ale i wewnątrz , aby odebrać od nich jak największą ilość ciepła. Robiłem kiedyś pomiar temperatury spalin na wylocie pieca, przed rurą kominową. Wynosiła ona ok. 50 st C, dało się tam utrzymać rękę. Widać zatem, że lwia część energii uzyskanej ze spalania gazu ogrzewa nam przyczepę, a nie powietrze na campingu.
Jeśli chodzi o niezawodność Trumy, to powiem że piecyk, do którego dorobiłem sterowanie, to co najmniej dwudziestoletni Carver, kupiony za ok. 400 zł. W tym roku przepaliły się już zupełnie wolframowe siateczki na palnikach, dokupiłem je u p. Andrzeja właśnie, wymieniłem i grzejnik hula jak nowy, równiutko i cichutko.
Skoda Yeti 1.2 TSI/105 KM, N126E-1984 z późniejszymi zmianami
W hotelu jestem gościem, w mojej przyczepie jestem w domu