Strona 2 z 2

Re: Co tu tak slodko ....

: piątek, 25 paź 2013, 23:21
autor: TomekN126N
Bo z takimi gentelmanami się nie rozmawia - Szkoda czasu na gadanie z takimi gentelmanami w strojach sportowych. Należy przed rozmową najpierw jednemu na wszelki wypadek łeb rozwalić, tak, aby pozostali zaczęli słuchać. To się nazywa przejęcie inicjatywy. - bo oni działają tylko na zasadach atawistycznych. Przemawia argument siły, żaden inny.


Powiem Ci, że masz trochę racji, ale:
1. Nie gadaj z glupolem, bo Cię sprowadzi do swojego poziomu i pokona doświadczeniem.
2. Zawsze możesz trafić na silniejszego od siebie.
3. Nawet, jak trafnie wytypujesz "szeryfa" i mu przyłożysz, to pozostali nie zawsze zaczynają słuchać, a wtedy nie obronisz siebie i rodziny.
Każda taka sytuacja jest inna,ale:
1. Nie dąż do konfrontacji, ale pokaż,ze się nie boisz.
2. Groźba zadzwonienia po pały z reguły pomaga, bo tacy "lokalesi" raczej mają z nimi na pieńku i propozycja spędzenia nocy "na dołku" z reguły ich uspokaja.

Re: Co tu tak slodko ....

: sobota, 26 paź 2013, 00:13
autor: malinoispl
TomekN126N pisze:
Bo z takimi gentelmanami się nie rozmawia - Szkoda czasu na gadanie z takimi gentelmanami w strojach sportowych. Należy przed rozmową najpierw jednemu na wszelki wypadek łeb rozwalić, tak, aby pozostali zaczęli słuchać. To się nazywa przejęcie inicjatywy. - bo oni działają tylko na zasadach atawistycznych. Przemawia argument siły, żaden inny.


Powiem Ci, że masz trochę racji, ale:
1. Nie gadaj z glupolem, bo Cię sprowadzi do swojego poziomu i pokona doświadczeniem.
2. Zawsze możesz trafić na silniejszego od siebie.
3. Nawet, jak trafnie wytypujesz "szeryfa" i mu przyłożysz, to pozostali nie zawsze zaczynają słuchać, a wtedy nie obronisz siebie i rodziny.
Każda taka sytuacja jest inna,ale:
1. Nie dąż do konfrontacji, ale pokaż,ze się nie boisz.
2. Groźba zadzwonienia po pały z reguły pomaga, bo tacy "lokalesi" raczej mają z nimi na pieńku i propozycja spędzenia nocy "na dołku" z reguły ich uspokaja.


1. Dlatego napisałem, najlepiej nie rozmawiać... bo jak sam napisałeś sprowadzi cię do swojego poziomu.
2. Najprawdopodobniej trafisz na silniejszego od siebie (bo taki będzie kozaczył), chodzi o wykorzystanie elementu zaskoczenia, bo jeśli podchodzisz do gościa jakbyś szedł poprosić zapytać o godzinę to i gość nie jest przygotowany na to, że dostanie sztachetą w łeb.
3. To niestety prawda, to działa tylko w przypadku gdy agresorów jest nie więcej niż 2 i nie są uzbrojeni
4. Pokazanie, że się nie boisz - najczęściej tylko ich rozjusza, (bo oni najczęściej uważają się za tych co sieja postrach) i wtedy jeszcze łatwiej dostać w łeb
5. groźba wezwania policji niemal gwarantuje ci w najlepszym wypadku wizytę na urazówce. Lepiej wezwać ich po cichu i wziąć udział w interwencji. Takie ja zauważyłem sytuacje, choćby w te wakacje nad morzem. - na sąsiednim polu, gdzie taka wataha się okopała. A dołek ich w ogóle nie rusza to często ich drugi dom, ale przy naszym systemie prawnym oni wiedzą, że rano wyjdą i z jeszcze większym zapałem postarają się dorwać turystę, który jest odpowiedzialny za zepsucie im wieczoru.